by kupić szczęście trzeba czasem sprzedać duszę

"Kontrakt" Marta Osa @luckywydawnictwo Czasem, aby" Ewa Warcholińska on Instagram: "Zapraszam do zapoznania się z recenzją. "Kontrakt" Marta Osa @luckywydawnictwo Czasem, aby spełnić swoje skryte marzenie trzeba mocno zaryzykować a czasem nawet sprzedać duszę diabłu. Lyrics to Tadeusz Faliszewski Szczescie Trzeba Rwac Jak Swieze Wisnie: Dlaczego na tym świecie Czasem tak się dziwnie plecie Że biedne serce Jest wciąż w rozterce I mało tak w miłości Bywa szczęścia i radości Lecz za to często spotkać można łzy Kupujesz sobie czas płacąc pieniądzmi czy oszczędzasz pieniądze płacać swoim czasem? To z pozoru dziwne pytanie może być kluczem do zadowolenia z życia. Czasem się udaje, a czasem robi się z tego awantura, ale rycerski Nadsekwańczyk lub Nadwiślanin nie lęka się pięści, wie zaś, że sądy dla cudzoziemca są względne. 260. Kobiety tutejsze stanowią lepszą i jaśniejszą stronę krajowego medalu. Mają wiele spokoju i pogody duszy, która odbija się w ich twarzach. Na ziemi, po twoim zakopaniu niech napiszą palcem 666. Twoja dusza, która wyjdzie po 666 dniach z grobu powinna zostać złapana i ofiarowana szatanowi na czarnej mszy. Po 666 sekundach powinieneś zmartwychwstać i być gigachadem. A, szatan zwróci ci duszę 666 minut po zmartwychwstaniu, Pozdro. Tak serio to albo zrobiłeś dla beki, albo nonton drama china my girlfriend is alien 2 sub indo. Biografia Doug Horton Słownik 6 definicji od Doug Horton życiorys Co znaczy Człowiek, który przenosi góry musiał zaczynać od kamieni definicja Co znaczy Najlepsze są nowe ubrania i starzy przyjaciele definicja Co znaczy Pamiętaj tylko to, co dobre to, co złe, nigdy o tobie nie definicja Co znaczy Bądź dla siebie idolem, to tańsze niż bilet do kina definicja Co znaczy By kupić szczęście, trzeba czasem sprzedać duszę definicja Co znaczy Sumienie to okno dla naszej duszy, zło jest jego zasłoną definicja Znaczenie powiedzenie streszczenie Definicja Który Przenosi Góry, Musiał Zaczynać. Są Nowe Ubrania I Starzy Przyjaciele. Tylko To, Co Dobre; To, Co Złe, Nigdy O. Siebie Idolem, To Tańsze Niż Bilet Do. Szczęście, Trzeba Czasem Sprzedać Duszę. To Okno Dla Naszej Duszy, Zło Jest Jego co to jest. Są takie badania, które trafiają do mnie bardziej niż inne. Nie na poziomie merytorycznym czy metodologicznym, tylko takim bardziej trywialnym, bo życiowym i skłaniającym do refleksji. Badania, które nie mają może wielkiego znaczenia dla świata, nie rozwiązują problemu niedożywienia znacznej części populacji, nie leczą chorób na które póki co się umiera, ale mimo swej – nazwijmy to – banalności potrafią sprawić, że chwilę się nad nimi zastanowimy. Tak było w moim przypadku z tym właśnie badaniem. Czego ono dotyczy? Otóż poczucia szczęścia. Czyli w sumie wbrew mojemu buńczucznemu wstępowi, kwestii generalnie istotnej dla nas wszystkich. Wszak gdyby zapytać rodziców o to czego chcą dla swojego dziecka teraz i w przyszłości, to z mojego doświadczenia wynika, że większość odpowiedziałaby, że chce by było szczęśliwe. Nie ma w tym zresztą nic dziwnego. Kuriozalne jest jednak to, że kiedy patrzę na swoich znajomych i bliskich, to mimo że generalnie na przestrzeni lat nasz poziom życia, stabilność i płynność finansowa nieustannie wzrastają, to z poziomem szczęśliwości i zadowolenia z życia bywa… różnie i to mówiąc delikatnie. A przecież to właśnie teraz, bardziej niż kiedyś, stać na nas na nowe ciuchy, kosmetyki, wielkie telewizory, wszystko-mogące-smartphony, jedzenie tego co nam smakuje, a nie tylko kaszy ze skwarkami i kupowanie dzieciom zabawek i akcesoriów o których sami marzyliśmy w dzieciństwie, ale naszych rodziców nie było na nie stać. Często zresztą tłumaczymy dzieciom, że pracujemy ciężko po to by „zarobić pieniążki” i zapewnić im (i sobie) wszystko co najlepsze, bo choć niby wiemy, że pieniądze szczęścia nie dają, to w głowach kołacze, że same pieniądze to może i nie, ale już zakupy i owszem. I faktycznie, wspomniane przeze mnie badanie przeprowadzone niedawno w 4 krajach (USA, Kanada, Holandia i Dania) wydaje się niejako potwierdzać tezę o tym, że zakupy mogą nieco poprawić naszą satysfakcję z życia, ale szkopuł tkwi w tym co… kupujemy. Badanie to było kilkuetapowe oparte o kwestionariusze wypełniane przez ludzi o bardzo zróżnicowanym statusie ekonomicznym (od tych biedniejszych – ale nie ubogich, czyli takich, dla których nawet zakup żywności jest finansowym wyzwaniem – przez średniaków po prawdziwie prawdziwych milionerów), a także o dane eksperymentalne uzyskane w wyniku wręczenia części z uczestników badania pewnej sumy pieniędzy i zalecenie by wydać je na jakieś dobra materialne (cichy, kosmetyki, drogie wina itd.) lub przeznaczyć je na kupienie sobie… czasu, czyli np. wywinięcie się od stania przy garach dzięki zamówieniu jedzenia na wynos, wynajęcie na klika godzin kogoś kto posprząta chatę albo umyje okna, oddanie sterty prania do pralni zamiast próby radzenia sobie z nim samodzielnie przez cały weekend i tak dalej, i tak dalej. Okazało się, że niezależnie od zasobności portfela osób badanych – ci którzy wydawali pieniądze w sposób pozwalający na zaoszczędzenie ich czasu wykazywali nieco wyższą satysfakcję z życia w porównaniu do tych, którzy woleli wydawać pieniądze na dobra materialne i nie posiłkowali się np. usługami, które dadzą im więcej czasu. A jako, że jak wiecie uwielbiam się nurzać w schematach w których tkwimy czasem zupełnie nieświadomie to powyższe pięknie wiąże mi się z mitem dobrze zorganizowanej matki – opiekunki domowego ogniska. Takiej przesiąkniętej stereotypami, od których masa z nas stara się uciec, ale czasem jakoś nieudolnie to wychodzi. Mam bowiem w swoim otoczeniu mnóstwo dziewczyn, których status finansowy jest na tyle stabilny i przyzwoity, że choć może niekoniecznie stać je na regularną pomoc domową w postaci pani do sprzątania, to stać je na to by taka pani od czasu do czasu im przy większych sprawach pomogła – umyła te przeklęte okna, ściągnęła kurz z lamp, odgruzowała kąty do których boimy się zajrzeć. A jednak wiele z nich uważa, że to wstyd przed całym światem nie ogarnąć tego samemu, skoro się ma dwie sprawne ręce i nogi, nie mówiąc już o wstydzie jaki czułyby przez panią do sprzątania – wszak ona widziałaby ten kurz na lampie i te ślady dziecięcego ozora na oknie i co ona by sobie o nas pomyślała – za jakieś nieudolne łachudry pewnie wzięła. Ba. Znam dziewczyny, które choć często narzekają, że w domu sterta prania/naczyń/czegokolwiek i płaczące dzieci i kto (i kiedy) to wszystko ogarnie, to na propozycję by może po prostu komuś zapłaciły parę groszy i odciążyły się od czasu do czasu choć troszkę – mówią, że nie mogą tak zrobić, bo ich mamy ogarniały wszystko same, a miały przecież więcej dzieci i gorsze pralki, to jak one – córki – na tym tle wypadną. No beznadziejnie przecież, spalą się ze wstydu, nie udowodnią samym sobie jak sobie świetnie radzą, więc zrobią to jak dziecko zaśnie, trudno, najwyżej zacisną zęby i pośpią krócej. Bo ten syndrom matki polki wszystkorobiącej wciąż w wielu kobietach tkwi – nawet gdy myślimy, że nie, a poczucie winy, za wydanie pieniędzy na kupienie sobie czasu na nic nie robienie (albo robienie czegoś co w przeciwieństwie do prania brudnych gaci raduje nasze dusze i serca) dręczy gdzieś w głębi. Dlatego lubię takie badania – wiadomo, że to dopiero wstęp do dalszych analiz, a nie tam twarde dowody naukowe, i że generalnie trzeba pamiętać, że poziom satysfakcji z żywota i szczęścia jest wypadkową tak wielu czynników, że kwestia tego na co wydajemy pieniądzory nie jest w żadnym wypadku decydująca, ale zawsze to fajnie spojrzeć na pewne rzeczy z innej perspektywy, bo to może pomóc się w pewnych kwestiach przełamać. Mnie samej zresztą te badania pomogły przełamać opory przed wydaniem pieniędzy na ułatwienie sobie odkurzania – mojej największej zmory odkąd mamy psa. I teraz kiedy widzę jak dużo daje mi czas zaoszczędzony na walce z psimi kłakami, pluję sobie w brodę, że tak długo się opierałam. Zresztą już tak abstrahując od badania i matek-ja-siama, to czasem warto spojrzeć na to wszystko co mamy z większej perspektywy, bo zwykle nie doceniamy tego co jest w naszym stanie posiadania i myślimy, że gdybyśmy zarabiali nieco więcej to bylibyśmy szczęśliwsi. Pytanie czy na pewno? Bo z tym całym szczęściem to przecież w ogóle jest śmieszna sprawa – gdyby ktoś bowiem zapytał takiego statystycznego rodzica jak wielce szczęśliwy jest gdy w sobotni poranek o godzinie dzieci wchodzą w tryb „gang świeżaków”, to obraz ów rysowałby się dość ponuro. Podobnie przy wielu innych rutynowych czynnościach/sytuacjach związanych z posiadaniem dzieci, które to czynności chcąc nie chcąc, musimy wykonywać/doświadczać każdego dnia po kilkadziesiąt razy. I będziemy tak sobie na to marudzić tysiąc razy na fejsbukach, blogach i przy kawie. A jednak gdyby takiego rodzica gangu świeżaków spytać o to co dało mu najwięcej szczęścia i radości w życiu to bez mrugnięcia okiem powie, że to właśnie ta banda wariatów, którą w ostatni weekend miał ochotę opchnąć na allegro w opcji „oddam za darmo, jeszcze dopłacę, tylko zabierzcie ich ode mnie natychmiast”. Wyszedł mi trochę wielowątkowy groch z kapustą, ale jakby nie było te wyniki w czasach notorycznego braku czasu są dość ciekawe, a rozważania o szczęściu, o tym czy syndrom matki zorganizowanej typu ja-siama nas dotyczy czy nie, o tym ile naprawdę mamy na tle reszty globu, o tym jaką fajną stworzyliśmy rodzinę, o tym czy w ogóle można kupić szczęście i że w sumie to nie jest nam tak źle – zawsze dobrze robią sercu i duszy. Prawie tak dobrze jak szczęściu kubków smakowych robi kawał aksamitnego brownie z karmelem… 😉 Whillens i wsp., 2017. Buying time promotes happiness Kiedy chodzi o martwienie się albo malowanie obrazu, trzeba wiedzieć, kiedy przestać Wszystkie cytaty pisarza Definicje od Jackson Brown Jr. . Biografia Jackson Brown Jr.: Brak. Głębokie znaczenie: Literatura, Nawet Gdy Żywi Się Złym, Wyrasta Jedynie Na co to jest. Ku Celom Pożądanym Wiodą Drogi Trudne definicja. Złorzeczenia To Jedyny Język Rozumiany Przez Wszystkich co znaczy. Sprawiedliwość To Prawda W Akcji słownik. Ludziom Właśnie Na Głupstwach Powija Się Noga. Im Człowiek znaczenie. Zabicie Czasu To Także Zbrodnia definicja. Dodano: 9 września 2019 Autor: Redaktor Dr Paul Hokemeyer, który często prowadził terapie ludzi z pierwszych stron gazet, próbuje odpowiedzieć na pytanie, czy szczęście jest na sprzedaż. Jak mówi stare porzekadło, szczęścia nie można kupić za pieniądze. Dr Paul Hokemeyer, autor książki "Fragile Power", uważa, że jest to jednak zbytnie uproszczenie, a samo powiedzenie ma w sobie ziarnko prawdy. Jako psychoterapeuta kliniczny, który pracował z zamożnymi pacjentami w Stanach Zjednoczonych i Zjednoczonych Emiratach Arabskich, posiada on unikalny wgląd w zniuansowane powiązania pomiędzy pieniędzmi a dobrostanem psychicznym. Według specjalisty łatwo dostrzec, jak posiadanie pieniędzy może szybko rozwiązać cały szereg bezpośrednich problemów życiowych: dostęp do wysokiej jakości żywności, opieki zdrowotnej, edukacji, mieszkania i w końcu zatrudnienia. Oczywiście fakt, że nie stresujesz się ciągle, jak zapłacić za czynsz czy naprawić wiecznie szwankujący samochód, nie oznacza automatycznie, że nagle stajesz się całkowicie wolny od zmartwień. Twoje problemy nie znikają, one po prostu się zmieniają. Hokemeyer wyjaśnia, że najczęściej problemów bogatych ludzi obracają się wokół trzech kwestii związanych z relacjami. Po pierwsze, jest to relacja pacjenta z samym sobą. "Pod tym względem cierpią oni na coś, co nazywa się syndromem oszusta" - twierdzi specjalista. "Przez dwadzieścia lat mojej praktyki psychoterapeutycznej wciąż jestem zdumiony tym, jak nawet bardzo pewni siebie ludzie mogą w głębi duszy czuć, że są niegodni swojego sukcesu i wkrótce zostaną odkryci jako oszuści". To może być szczególnie niebezpieczne, ponieważ życie w ciągłym poczuciu zagrożenia może powodować szereg innych problemów ze zdrowiem psychicznym i zaburzeń. Po drugie, chodzi o relacje, jakie łączą ich z innymi ludźmi. "Problemy wynikają tu z pasożytniczych powiązań" - wyjaśnia Hokemeyer. "Zamożni ludzie mają tendencję do świadomego i nieświadomego otaczania się pijawkami. Ludzie oczekują od nich, że zapewnią im dobrobyt finansowy, a potem zachowują się wściekle lub obrażają się, gdy tego nie robią. Odejście od takich ludzi jest trudne, ponieważ kiedy próbują zakończyć niezdrową zależność, nagle okazuje się, że są karani za swoją hojność. Osoba, którą wspierali, staje się ofiarą, a z nich samych robi się wrednego, zimnego sukinsyna o zimnym sercu i egoistę". Trzecia kwestia dotyczy tego, jak osoby zamożne postrzegane są w swoich społecznościach. "Ludzie uwielbiają nienawidzić bogatych ludzi i cieszą się, że czują się dobrze sami ze sobą, nienawidząc narcystycznych i popapranych postaci przedstawionych w serialach takich jak Sukcesja" - tłumaczy Hokemeyer. "Od niepamiętnych czasów bycie bogatym było kojarzone z niegodnością i negatywnymi założeniami. Jest fragment z Nowego Testamentu, który mówi, że łatwiej jest wielbłądowi przejść przez ucho igielne, niż bogatemu dostać się do nieba. Dość niekorzystne postrzeganie ludzi bogatych przez znaczną część społeczeństwa zmusza ich nierzadko do niezdrowej izolacji". Ta izolacja może sprawić, że staną się bezbronni i źle przygotowani, gdy przyjdzie im stawić czoła jakimkolwiek przeciwnościom losu. Ostatnie dwa lata są tego najlepszym przykładem. Wszyscy zostaliśmy zmuszeni do dostosowania się, zmiany zachowań i przyjrzenia się naszym życiowym priorytetom. I chociaż posiadanie pieniędzy mogło ochronić niektórych ludzi przed zagrożeniami i skutkami pandemii, nie uchroniło ich przed wstrząsami emocjonalnymi. "Na początku pandemii każdy, kto był choć trochę świadomy, naprawdę się bał" - wspomina Hokemeyer. "Każdy zobaczył na własne oczy, jak kruche są granice między zdrowiem a chorobą, porządkiem a chaosem. Ludzie o niezwykłym bogactwie dzwonili do mnie, przerażeni tym, co wydawało się apokaliptycznym końcem świata. To było tak, jakby Matka Natura się wściekła i zmusiła nas wszystkich do pójścia do swoich pokoi i zastanowienia się nad bałaganem, jaki zrobiliśmy z naszym światem, i nad tym, co zamierzamy zrobić, aby zadośćuczynić". Dla niektórych z jego bogatych klientów uczucie przerażenia i bezsilności, na które ich przywileje nie pozwoliły im się przygotować, zaowocowało nieoczekiwanymi i pozytywnymi zmianami w ich relacjach - z samymi sobą, z innymi i z otaczającym ich światem. "Ludzie, którzy przez całe życie skupiali się na budowaniu bogactwa, zdali sobie sprawę, że życie jest krótkie" - mówi. "Zaczęli pragnąć życia w mniejszym stresie i z większym spokojem umysłu. Ludzie obudzili się z myślą, że mają wystarczająco dużo pieniędzy. Aktywa, których teraz pożądają, są o wiele bardziej niematerialne; przyjaźń, relacje, przydatność dla świata". Jak to jest więc z tym kupowaniem szczęścia? Da się dokonać takiej transakcji czy niezbyt? "Pieniądze zdecydowanie mogą kupić szczęście" - wyjaśnia terapeuta celebrytów. "Jedną z rzeczy, która mnie denerwuje, jest założenie, że bogaci ludzie są ipso facto popieprzeni i nieszczęśliwi. Jasne, niektórzy z moich bogatych pacjentów są. Ale wielu moich pacjentów z klasy średniej i biednych też jest popapranych i nieszczęśliwych". "Prawda jest taka, że bogactwo jest neutralne" - dodaje. "Jest jak elektryczność. Kiedy jest właściwie wykorzystywana, sprawia, że ludzie są szczęśliwi. Ale kiedy jest wykorzystywana w destrukcyjny lub lekkomyślny sposób, czyni ludzi nieszczęśliwymi". Od wieków debatowali nad tym filozofowie, a od drugiej połowy XX wieku za temat wzięli się socjologowie i ekonomiści. Relacja między szczęściem a bogactwem nie jest prosta. Korzystając z nadejścia nowego roku, zastanówmy się: czy możemy kupić szczęście? Porzekadło mówi, że pieniądze szczęścia nie dają. Od wieków debatowali nad tym filozofowie, a od drugiej połowy XX wieku za temat wzięli się socjologowie i ekonomiści. Relacja między szczęściem a bogactwem nie jest prosta. Kto może kupić szczęście? Dane Gallupa z badań w latach 2010-2011 dla 124 krajów potwierdzają, że pieniądze dają szczęście, ale tylko ubogim, bo pozwalają im zaspokoić podstawowe potrzeby życiowe. Po ich zaspokojeniu dalszy wzrost zamożności nie wpływa już liniowo na dobrostan psychiczny. Uważa się, że w Stanach Zjednoczonych wzrost dochodów rodziny ponad 75,000 dol. rocznie nie zwiększa już poczucia szczęścia. Paradoks ten i jego liczne wyjątki opisane zostały przez profesora Janusza Czapińskiego z Uniwersytetu w Warszawie w jego opracowaniu pt. "Ekonomia szczęścia i psychologia bogactwa" ( Czy to znaczy, że biedny ma szansę kupić szczęście, a osoba zamożna już nie, niezależnie od grubości portfela? Nie koniecznie. Mając pieniądze, możemy stworzyć okoliczności, w których żyć się nam będzie wygodniej, bezpieczniej, robiąc to, co daje nam pradziwą satysfakcję. Zdrowie, rodzina, przyjaciele Różne czynniki mają korelację z poczuciem życiowej satysfakcji. Żadne pieniądze nie zapewnią ci szczęścia, jeżeli będziesz chory i samotny. Badania wielu ekonomistów wykazały, że do dobrostanu psychicznego przyczyniają się inne czynniki, takie jak udane małżeństwo, przyjaciele, dobre wykształcenie i praktyki religijne. Negatywnie natomiast wpływa nadużywanie alkoholu, bezrobocie, wiek i palenie papierosów. Prof. Czapiński podaje, że w Polsce nie status społeczno-ekonomiczny decyduje najbardziej o poczuciu zadowolenia z życia, lecz relacje społeczne (przyjaciele, małżeństwo, dzieci). Ludzie są dla nas ważniejsi od pieniędzy. Wniosek: Skoro wiemy, że zdrowie, rodzina i przyjaciele są niezbędni nam do szczęścia, wydawajmy nasze pieniądze tak, by pielęgnować zdrowie, mieć wolny czasi i spędzać go z najbliższymi. Statysfakcja z pracy, nie tylko kasa Neuropsychologiczne badania Kenta Berridge’a dowodzą, że pieniądze mogą sprzyjać szczęściu tylko wtedy, jeżeli są wynikiem starań, a nie wtedy, gdy są starań celem. Zastanówmy się nad tym. Gdy lubimy pracę i odnosimy w niej sukcesy, miesięczny czek daje nam dużą statysfakcję. Ale jeżeli pracy nie znosimy, wtedy wynik starań nas nie uszczęśliwia, mimo że daje godziwe utrzymanie. Wniosek: Jeżeli jesteś już zabezpieczony finansowo, to nie pozostawaj w nielubianej pracy. Stać cię na zmianę posady, nawet na mniej popłatną, albo na wcześniejsze przejście na emeryturę. Kupuj bezpieczeństwo Moc pieniędzy polega na tym, że dają poczucie wolności, bezpieczeństwa i stabilności tobie i twojej rodzinie. Ale gdy materialna konsumpcja przekracza przychody (wysoka pożyczka hipoteczna, wygórowane koszty utrzymania), to nawet zamożna osoba czuje się zagrożona. Wniosek: Niezależnie od twojej finansowej sytuacji, żyj "poniżej stanu", miej finansową poduszkę i stosowne polisy ubezpieczeniowe. Kupuj doznania, nie rzeczy Materiale przedmioty dadzą radość na krótko (albo wcale). Badania wyraźnie pokazały wyższość doświadczanych przeżyć nad rzeczami. Bezcenne są dla nas chwile z bliskimi, realizowanie pasji, rozszerzanie wiedzy i zainteresowań. Niektóre z tych celów nie wymagają nawet pieniędzy. Wniosek: Jeżeli kupimy nową kamerę czy komplet do golfa, to nie same materialne gadgety dadzą nam trwałą radość, lecz fakt, że umożliwiają realizację naszych pasji. Kupuj czas Czas, to pieniądz, mówi przysłowie. Wynika z tego, że pieniądz to czas. Stracone pieniądze można nadrobić, ale nie odzyskamy zmarnowanych dni. Wydawaj więc pieniądze na to, co pozwala ci zyskać czas. Warto skrócić dojazdy, zredukować czas pracy, unikać stania w kolejkach. Nie gotuj obiadów z trzech dań, uprościj poranną toaletę, nie bądź pedantką. Zyskasz czas dla bliskich, dla dzieci i dla siebie - na swoje zainteresowania, sport, hobby. Poczujesz się szczęśliwa. Wydawaj pieniądze na innych Naukowcy z University of British Columbia ustalili, że wydawanie pieniędzy nas uszczęśliwia, gdy wydajemy je nie na siebie, lecz na innych. Wyniki badań potwierdziły, że najszczęśliwsze były te osoby, które kupowały prezenty innym i angażowały się w działalność charytatywną. Przykład: Wrzuć kilka monet do pudełka Armii Zbawienia, a poczujesz się znakomicie. Kup kwiatek żonie, weź ją na wycieczkę za miasto. Czy szczęście daje pieniądze? Coraz liczniejsze badania sugerują, że w istocie szczęśliwi ludzie często cieszą się lepszą sytuacja materialną niż nieszczęśliwi. Profesor Ed Diener z Uniwersytetu Illinois wykazał tę prawidłowość na przestrzeni 20 lat. Udokumentował, że studenci, którzy charakteryzowali się pogodą ducha w pierwszym roku studiów, po 19 latach osiągali wyższe dochody niż ich mniej pogodni koledzy. Również badania profesora Czapińskiego wskazują, że to właśnie pieniądze bardziej zależą od dobrostanu psychicznego niż dobrostan psychiczny od pieniędzy. Dzieje się tak, bo osoby szczęśliwe, panujące nad swoim losem, odnoszą więcej sukcesów finansowych od osób niezadowolonych, nie mających poczucia kontroli nad swoim życiem. Wniosek Jeśli chcemy sobie "kupić" szczęście, nie kupujmy samych materialnych rzeczy, lecz inwestujmy w to, co nas i rodzinę wzbogaca. Żeby tak się stało, pieniądze przeznaczamy na cel, który zaspokaja jedną z trzech najważniejszych potrzeb człowieka: zachowanie więzi międzyludzkich, poczucie autonomii (poczucie kontrolowania własnego życia) oraz samodoskonalenie (wiedza i umiejętności). A będąc zadowoleni i pewni siebie, śmielej stawiamy czoła przeciwnościom i łatwiej odnosimy życiowe i finansowe sukcesy. Jak najwięcej szczęścia w Nowym Roku życzy Elżbieta Baumgartner Kategoria: Porady > Finanse Data publikacji: 2017-12-27 Ogłoszenia/classifieds Zobacz ogłoszenia >> Podoba Ci się nasza strona? Polub nasz profil na Facebooku.

by kupić szczęście trzeba czasem sprzedać duszę