bronie niemieckie z 2 wojny światowej
Tom pierwszy obejmuje okres od chwili ich powstania, poprzez przedwojenne lata rozwoju, chrzest ogniowy w pierwszych latach II wojny światowej, po pierwsze starcia z czołgami sowieckimi w czasie operacji „Barbarossa”. Autor szczegółowo opisuje uzbrojenie, taktykę i organizację niemieckich sił przeciwpancernych.
Naprzeciw stanęli Niemcy dysponujący ogółem ok. 2 milionami żołnierzy, ok. 2,8 tysiącami czołgów, 1,1–1,3 tysiącami samochodów pancernych, 11 tysiącami dział i działek ppanc oraz 2 tysiącami samolotów. Wobec takiej przewagi wroga Polacy musieli wykazać się nie tylko odwagą i dobrą organizacją, ale również pomysłowością.
niemiecki bombowiec nurkujący z okresu II wojny światowej. Keitel: Wilhelm (ur. 22 września 1882, stracony 16 października 1946 w Norymberdze) - niemiecki feldmarszałek (od lipca 1940 roku) z czasów II wojny światowej: szmajser: niemiecki pistolet maszynowy używany w czasie II wojny światowej: OFLAG
Atak gazowy z użyciem chloru przeprowadzony podczas I wojny światowej Wówczas wojska niemieckie pod Bolimowem, po raz pierwszy w historii, wykorzystały broń chemiczną w postaci gazu
Adrian Rynkowski. 72 lat temu rozpoczęła się operacja „Barbarossa” – niemiecki atak na ZSRR, bez wypowiedzenia wojny, miał miejsce 22 czerwca o godzinie 3.15 przy wsparciu armii rumuńskiej. Dzień później do walki włączyły się siły słowackie, natomiast wojska fińskie i węgierskie odpowiednio 26 i 27 czerwca.
nonton drama china my girlfriend is alien 2 sub indo. Maschinenpistole 34(ö) 9 mm Pistolet maszynowy Maschinenpistole 34(ö) Autor – zdjęcia: Dawid Kalka Muzeum Armii Krajowej, Kraków Historia konstrukcji Pistolet maszynowy Steyr-Solothurn S1-100 był konstrukcją inżyniera Louisa… Maschinenpistole 40 Pistolet maszynowy Maschinenpistole 40 Autor – zdjęcia: Dawid Kalka Eksponat – Muzeum Armii Krajowej, Kraków Na drodze do MP 40 W okresie między wojennym armia… Maschinengewehr 34 „Panzerlauf” 7,92 mm Czołgowy karabin maszynowy Maschinengewehr 34 „Panzerlauf” Historia konstrukcji Czołgowy karabin maszynowy Maschinengewehr 34 był używany przez siły zbrojne Niemiec. Został opracowany na początku… Karabinek samopowtarzalny Maschinenpistole 507 7,92 mm Karabinek samopowtarzalny Maschinenpistole 507 Żołnierze niemieccy/Volkssturmu nad rzeką Odry, styczeń 1945 roku Historia i budowa konstrukcji Broń, która została specjalnie zaprojektowana dla niemieckich… Maschinenpistole 41 Pistolet maszynowy Maschinenpistole 41 Historia konstrukcji Przygotowując się do rozpoczęcia produkcji seryjnej Maschinenpistole (MP) 40, zakłady Haenel zaskoczyły jednocześnie produkcję pistoletów maszynowych MP 28-II w… Maschinengewehr 34 MG34 Maschinengewehr 34 (MG34) to uniwersalny karabin maszynowy kal. 7,92×57 mm, konstrukcji niemieckiej, z okresu II wojny światowej. Jego “uniwersalność” polegała na tym, że używany był… StG44 StG 44 (Sturmgewehr 44), początkowo oznaczony MP 43 lub MP 44 – niemiecki karabinek automatyczny z okresu II wojny światowej wprowadzony na uzbrojenie w 1943 roku. Jest to pierwsza broń tego typu wprowadzona do…
W Polsce cenimy niemieckie marki motoryzacyjne i chętnie sięgamy po tak znane samochody, jak choćby Volkswagen Golf i Passat, Audi A4, czy też różne modele BMW oraz Mercedesa. Dziś to prężnie działające koncerny, które od wielu dziesięcioleci rozwijają się w niebywałym tempie i – mimo wpadek – stale zwiększają swoją sprzedaż. Firmy te, o czym nie każdy wie, mają jednak w swojej historii epizody, które przez długie dziesięciolecia były ukrywane. Nic w tym zresztą dziwnego, bo trudno szczycić się współpracą z nazistami, zarabianiem na przymusowych robotnikach i produkcją wojenną. Choć wielu historyków zdawało sobie sprawę z tego, jak wyglądała kooperacja czołowych niemieckich koncernów z Hitlerem i jego poplecznikami, to jednak dopiero pod koniec XX wieku i w pierwszych latach obecnego stulecia otwarto firmowe i państwowe archiwa. Dopiero wtedy doszło do rozliczeń. Liczyli, że wojna się szybko skończy Jedną z firm, która z aktywnie zaangażowała się w produkcję pojazdów wojskowych, był Daimler-Benz, który produkował auta marki Mercedes. Choć firma działała już od dziesięcioleci i była doskonale znana z produkcji drogich i luksusowych samochodów, to w 1937 roku produkowała też pojazdy ciężarowe, które dostarczała niemieckiej armii. Czołowym produktem marki, o którym Daimler informuje w swojej oficjalnej historii, była ciężarówka LG 3000, która była częstym widokiem na drogach krajów podbitych przez Niemców. Z czasem, w swoich fabrykach w Marienfelde i Genshagen, koncern zaczął też produkcję lotniczych silników DB 600 i DB 601. Zapotrzebowanie na nie było tak duże, że drugi z wspomnianych zakładów wybudowano specjalne w tym celu w podberlińskim lesie – tak, by nie był łatwy do zlokalizowania. Foto: Daimler Ciężarówka produkowana przez koncern Daimler Właśnie produkcji zbrojeniowej, na potrzeby niemieckiej armii, Daimler-Benz zawdzięczał bardzo szybki wzrost przychodów. Ówczesny zarząd koncernu, już po inwazji na Polskę, sądził, że wojna potrwa bardzo krótko i pozwoli utrzymać produkcję cywilną. Opinii tej nie zmienił też blitzkrieg we Francji. Do końca 1941 trwała więc równolegle produkcja dla wojska oraz cywilna. Od czasu pierwszych niepowodzeń na froncie wschodnim stało się jednak jasne, że walki potrwają długo. Produkcja cywilnych samochodów zakończyła się ostatecznie w 1942 roku, a Daimler skupił się na produkcji i montażu uzbrojenia dla piechoty, floty i sił powietrznych. Foto: NAC Półgąsienicowy pojazd ciężarowy Daimler-Benz LR-75 "Zwitter" Po inwazji na Związek Radziecki, produkowano coraz więcej części zamiennych dla wojskowych pojazdów oraz silników lotniczych. Rosło zatem zapotrzebowanie na robotników, których stale brakowało. Młodzi i silni mężczyźni byli przecież wysyłani na front. Początkowo deficyt siły roboczej uzupełniano, zatrudniając kobiety, lecz szybko okazało się, że to nie wystarczy. Foto: NAC Nazistowski gubernator w limuzynie Mercedesa - uroczystości na Błoniach Krakowskich W fabrykach Daimlera pojawili się więc robotnicy przymusowi: jeńcy wojenni, cywile zmuszani do pracy oraz więźniowie z obozów koncentracyjnych. Co ciekawe, jak wynika z oficjalnej historii tej niemieckiej firmy, pracownicy pochodzący z zachodu Europy początkowo mieszkali w pensjonatach, w prywatnych kwaterach lub w budynkach szkół. Z kolei osoby pochodzące ze wschodu – kwaterowane były w bardzo złych warunkach, w barakach (w obozach pracy). Z kolei więźniowie obozów koncentracyjnych, głównie Żydzi i ludność pochodząca ze wschodu Europy, byli pod nadzorem SS i nierzadko żyli w nieludzkich warunkach. Daimler „wypożyczał” tę tanią siłę roboczą od SS, płacąc za tę „usługę”. Historycy szacują, że w sumie niemiecki koncern wykorzystywał około 40 tys. robotników przymusowych, co oficjalnie przyznano w połowie lat 80, czyli wiele dziesięcioleci po wojnie. Foto: Audi Diler Auto Union Auto Union, czyli protoplasta Audi Z pracy robotników przymusowych chętnie korzystał też koncern Auto Union, który po wojnie przekształcił się w Audi – dzisiejszego producenta samochodów klasy premium należącego do Grupy Volkswagena. W trakcie wojny firma ta produkowała czołgi i silniki lotnicze. Jak wynika ze statystyk, w sumie pracowało w niej około 20 tys. robotników, w tym więźniów obozów koncentracyjnych ubranych w „pasiaki” i pilnowanych przez strażników z SS. Audi dopiero w 2014 roku oficjalnie przyznało się do współpracy z nazistami. Do archiwów tej firmy dopuszczono dwie osoby: historyka z uniwersytetu w Chemnitz Rudolfa Bocha oraz Martina Kukowskiego z departamentu historii Audi. Wspólnie napisali oni liczącą 500 stron książkę o wojennej historii Auto Union. Wynika z niej, że sukces Auto Union, firmy powstałej w 1932 z połączenia mniejszych manufaktur, został zbudowany na ludzkim cierpieniu i nieszczęściu. Foto: NAC Front wschodni - pojazd Auto Union Odpowiedzialnym za wykorzystywanie przymusowych robotników był ówczesny szef Auto Union, Richard Bruhn. W kierowanej przez niego firmie – w ramach umowy z SS – zatrudniano około 4 tys. więźniów obozów koncentracyjnych. Na tym jednak nie koniec. Kolejne 16 tys. to przymusowi robotnicy, którzy nie mieszkali wprawdzie w obozach koncentracyjnych, lecz w przyzakładowych, strzeżonych, nierzadko nieogrzewanych barakach. Jak podkreślają historycy, warunki życia w tych miejscach były niewyobrażalnie trudne. Co więcej, osoby po wypadkach, które zdarzały się dość często, wysyłano do obozu Flossenburg, w którym odbywały się egzekucje. Z kolei pod koniec wojny niemal 700 pracowników z zakładu w Zwickau wysłano w marszu śmierci do miejscowości Karlove Vary w dzisiejszych Czechach. Około połowa z nich zmarła w jego trakcie. Fakty są jednak takie, że – co podkreślają autorzy książki o Auto Union – praca przymusowa w czasach II Wojny Światowej była niezbędnym składnikiem niemieckiej maszyny wojennej. Warto przypomnieć, że nawet w ramach obozu w Auschwitz działała fabryka koncernu IG Farben, produkująca kauczuk. Volkswagen – dziecko Hitlera i Porsche Foto: Volkswagen Volkswagen 3 z 1935 roku - jeden z pierwszych prototypów O kolaboracji z nazistami trudno zaś mówić w przypadku Volkswagena. Dlaczego? Bo firma ta po prostu powstała na zamówienie niemieckich faszystów i z ich inicjatywy. Pomysł stworzenia samochodu dla ludu („volks” – lud, „wagen” – samochód) należał do Adolfa Hitlera. To on, już w 1934 roku, zdecydował, że musi powstać auto, które będzie mógł kupić każdy. Miał to być pojazd dla dwójki dorosłych i trójki dzieci, którym da się rozwinąć prędkość 100 km/h. W tym czasie zaledwie 2 proc. Niemców miało własne auta, a przecież Amerykanie od lat mieli już swojego Forda Model T. Hitler chciał, by w podobny sposób zmotoryzować Niemcy. Nowy model miał być przyznawany tym, którzy będą wpłacać 5 marek tygodniowo, przy średnich zarobkach rzędu 32 marek. Taki był cel. Do jego realizacji Hitler wybrał słynnego już wówczas projektanta Ferdinanda Porsche i jego firmę, która wówczas nosiła nazwę „Dr. Ing. h. c. F. Porsche GmbH”. Porsche szybko zaprojektował tanie auto, które kształtem przypominało powojennego Garbusa. Przed wybuchem wojny udało się nawet wybudować fabrykę w Fallersleben, w czym wydatnie pomógł Albert Speer, ceniony przez Hitlera ekspert od wielkich inwestycji i programów gospodarczych. Wtedy też powstało miasto Wolfsburg – jako miejsce, w którym mieli zamieszkać robotnicy nowej fabryki. Foto: Volkswagen VW 30 z 1937 roku Jednak – do września 1939 roku – wyprodukowano zaledwie kilkaset sztuk „auta dla ludu”. Ferdinand Porsche, zamiast auta dla mas, rozpoczął produkcję wojskową. Najbardziej znanym produktem zakładów Volkswagena był Kubelwagen, czyli niewielki i lekki pojazd terenowy z napędem na jedną oś. Wersje rozwojowe tego auta to Kommandeurswagen (przeznaczony dla dowódców) oraz Schwimmwagen (czyli amfibia). Samochody te doskonale sprawdziły się w trakcie działań wojennych i masowo były wykorzystywane przez Wehrmacht i Waffen-SS. Foto: Volkswagen Volkswagen Typ 166, z napędem 4x4, amfibia. W latach 1942-1944 zbudowano 14 263 egzemplarze Volkswagen, by zaspokoić popyt nazistowskich Niemiec na sprzęt wojskowy, korzystał oczywiście z niewolniczej pracy. Szacuje się, że firma ta zatrudniała około 12-15 tys. pracowników z różnego rodzaju obozów. Od kwietnia 1942 roku w okolicach Wolfsburga działał zresztą obóz pracy Arbeitsdorf, w którym zebrano więźniów z obozów Buchenwald, Sachsenhausen oraz Neuengamme. Zakład Volkswagena mógł zatem do woli korzystać z taniej siły roboczej. Była potrzebna, bo oprócz produkcji samochodów, z czasem firma zajęła się też naprawą bombowców Junkers Ju88, produkcją min oraz elementów rakiet V1. Foto: Volkswagen Volkswagen Type 82 z 1944 roku, na gaz drzewny Po wojnie fabrykami Volkswagena zarządzał brytyjski oficer i inżynier mjr. Ivan Hirst który wznowił produkcję taniego samochodu dla mas. Co ciekawe, mimo kierowania propozycji do licznych producentów aut z Ameryki, Francji i Wielkiej Brytanii, nikt nie chciał przejąć zakładów, nawet za darmo. Pewnie był to spory błąd, bo Volkswagen z firmy, która w 1946 roku była w stanie wyprodukować tysiąc samochodów, wyrósł na globalny koncern, z którym mogą rywalizować tylko nieliczni. Warto dodać, że oficjalnie Volkswagen przyznał się do zatrudniania przymusowych robotników dopiero pod koniec lat 90. Rodzina Quandtów i przyjaźń z nazistami Dziś najważniejszymi udziałowcami BMW jest rodzina Quandt, która przez długie dziesięciolecia po wojnie starała się przemilczeć przeszłość swoją i marki BMW. Dopiero w 2011 roku rodzina Quandtów przyznała, że Guenther Quandt – wówczas jeszcze nie mający związków z BMW – ściśle współpracował z nazistami (był członkiem partii nazistowskiej). Dzięki znajomości z Adolfem Hitlerem, Quandt zdobywał państwowe kontrakty, ale też mógł uczestniczyć w przejmowaniu firm, które odbierano Żydom. W czasie wojny, firmy należące do Quandtów dostarczały amunicję, karabiny, czy też baterie do U-Bootów. Zakłady te masowo wykorzystywały niewolniczą pracę, nie licząc się z warunkami życia robotników, z których wielu zmarło w głodu i wycieńczenia. Dopiero w 2016 roku rodzina oficjalnie przyznała, że takie fakty miały miejsce. Foto: NAC Motocykliści niemieccy na maszynach BMW A co z BMW? Firma, jak wiele innych niemieckich koncernów, także prowadziła w czasie wojny produkcję zbrojeniową, koncentrując się na silnikach lotniczych, choć jej ważnym produktem były też motocykle szeroko wykorzystywane przez niemiecką armię. Szacuje się, że do 1945 roku BMW wyprodukowało ponad 30 tys. silników dla samolotów śmigłowych. Co więcej, linie montażowe tej firmy opuściło też około 500 silników odrzutowych – do nowoczesnych samolotów, które Niemcy wykorzystywali pod koniec wojny. Oczywiście przy produkcji pracowali też więźniowie, z obozu koncentracyjnego w Dachau. Pod koniec wojny w BMW pracowało przeszło 20 tys. robotników przymusowych. Dziś żadna z niemieckich firm nie ukrywa swojej przeszłości. W archiwach, nawet na oficjalnych stronach internetowych, można znaleźć informacje o ich historii w trakcie II wojny światowej, choć – trzeba to przyznać – informacje te czasem trudno jest znaleźć. Cóż, nie ma się czym chwalić. Każda z firm, na przełomie XX i XXI wieku, uczestniczyła w wypłacie odszkodowań dla robotników przymusowych, wpłacając pokaźne sumy na konta Fundacji „Pamięć, Odpowiedzialność i Przyszłość”. Materiał powstał dzięki współpracy Onet z partnerem - Narodowym Archiwum Cyfrowym, którego misją jest budowanie nowoczesnego społeczeństwa świadomego swojej przeszłości. NAC gromadzi, przechowuje i udostępnia fotografie, nagrania dźwiękowe oraz filmy. Zdigitalizowane zdjęcia można oglądać na
Czołgi, armaty przeciwpancerne, karabiny, pistolety, a nawet samoloty wojskowe. Polska myśl techniczna całkiem nieźle rozwijała się w czasie XX-lecia międzywojennego. I choć 1 września 1939 r., w momencie wybuchu II wojny światowej, nie mieliśmy szans wygrać starcia z siłami III Rzeszy i Związku Radzieckiego, warto poznać nasz militarny dorobek. Karabin samopowtarzalny 7,92mm wz. 38MKarabin opracowany przez Józefa Maroszka to broń nieco ginąca w pomroce dziejów, a zarazem bardzo ważna – stanowiła próbę skokowego podniesienia siły ognia polskiego przeciwieństwie do karabinów powtarzalnych, w których po każdym strzale żołnierz musiał ręcznie przeładować broń, karabin samopowtarzalny wykonywał tę czynność automatycznie – po każdym naciśnięciu spustu następował wystrzał i załadowanie nowego naboju z magazynka, a broń była gotowa do następnego zdjęć: © Muzeum Powstania WarszawskiegoKarabin samopowtarzalny 7,92mm wz. 38MPrzed wybuchem wojny nie zdołano uruchomić produkcji seryjnej tej broni. Powstała jedynie seria testowa, licząca – w zależności od źródła – od 55 do 150 egzemplarzy. Do naszych czasów dotrwało prawdopodobnie tylko 5 egzemplarzy, które są oceniane jako dobra, dopracowana broń. Choć karabin Maroszka miał wadę w postaci niewymiennego magazynka, to cechował się wysoką ergonomią, prostą budową i łatwością przeciwpancerna wz. 36Produkowana na licencji szwedzkiego Boforsa armata była niewielka, lekka, o niskiej sylwetce, co utrudniało przeciwnikowi jej wykrycie i zniszczenie. W 1939 roku była zarazem bardzo skuteczną bronią przeciwpancerną, zdolną zniszczyć każdy z niemieckich czołgów tamtego zdjęć: © Domena publicznaArmata przeciwpancerna wz. 36 BoforsPrzed wybuchem wojny zdołano wyprodukować około 1000 armat tego typu, zapewniając nasycenie wojsk skuteczną bronią przeciwpancerną. Przełożyło się to na wysokie straty Niemców – w sumie podczas kampanii wrześniowej zniszczonych zostało ponad 1000 niemieckich pojazdów pancernych (ok. 670 czołgów, ponad 300 samochodów pancernych).Karabin przeciwpancerny Ur (wz. 35)Polska konstrukcja była przykładem skutecznej broni przeciwpancernej. Utajniona przed wojną, okazała się dla Niemców dużym zaskoczeniem. Sprzyjał temu fakt, że nawet nazwa broni - Ur - miała sugerować, że to uzbrojenie produkowane na eksport do zdjęć: © Domena publicznaFińscy żołnierze z karabinem UrKarabin Ur wystrzeliwał pociski o standardowym kalibrze 7,92 mm. Jednak ze względu na dużo większy ładunek prochowy ich prędkość była znacznie większa od karabinowych. Dzięki temu pocisk wystrzelony z karabinu przeciwpancernego wybijał w pancerzu niewielki otwór, a wpadający do wnętrza pocisk i fragment wybitego pancerza mogły razić załogę czy wyposażenie pojazdu wysokiej klasie tej broni świadczy fakt, że po zwycięskiej kampanii Niemcy przejęli polskie karabiny przeciwpancerne i używali ich w walkach na różnych maszynowy MorsPistolet maszynowy był w 1939 roku w polskiej armii bronią rzadką i nowatorską. Broń przeznaczona do walki na krótkich dystansach doczekała się wprawdzie bojowego debiutu, ale do rąk polskich żołnierzy trafiło zaledwie kilkadziesiąt egzemplarzy pistoletu maszynowego Mors (nazwa nie od zwierzęcia, ale od łac. słowa "śmierć").Źródło zdjęć: © PAP, Fot: Paweł SupernakPistolet maszynowy Mors - uroczyste przekazanie przez Węgrów zachowanego egzemplarzaMorsy nie odegrały istotnego znaczenia podczas walk. Mimo tego w kolejnych latach Polacy zbudowali - w warunkach konspiracji - własne typy kolejnych pistoletów maszynowych, jak Błyskawica czy z NKM wz. 38 FK-ATankietki, czyli niewielkie, lekko opancerzone pojazdy gąsienicowe nie miały w 1939 roku dużej wartości bojowej. Ich możliwości skokowo zwiększała modernizacja uzbrojenia i montaż NKM-u (najcięższego karabinu maszynowego) wz. 38 FK-A, kalibru 20 zdjęć: © Domena publicznaKarabin maszynowy wz. 38FKTak uzbrojona tankietka ze zwierzyny stawała się myśliwym: niewielki rozmiar utrudniał przeciwnikowi jej wykrycie i trafienie, a spora mobilność w połączeniu ze skuteczną bronią pozwalały tankietkom na zwalczanie dowolnego typu niemieckiego zdjęć: © Domena publicznaTankietka TKS z NKM wz. 38 FK-ANiestety, do wybuchu wojny, z około 430 tankietek (TKS i TK-3) około zaledwie 20 zostało przezbrojonych w skuteczne skutecznego użycia tej broni są sukcesy pierwszego polskiego asa pancernego, Edmunda Romana Orlika, któremu przypisywane jest zniszczenie, w zależności od źródeł, od 7 do 13 niemieckich ŁośProdukowany od połowy lat 30., nowoczesny, dwusilnikowy bombowiec to prawdopodobnie najsłynniejszy samolot II RP. Niestety, choć pod względem technicznym Łoś był bardzo udaną konstrukcją, decyzja o jego seryjnej produkcji jest bardzo kontrowersyjna – oznaczała przesunięcie zasobów na produkcję bombowców, zamiast znacznie bardziej potrzebnych samolotów zdjęć: © Domena ŁośDyskusyjne jest także wykorzystanie Łosi podczas wojny obronnej – znaczna część maszyn nie wzięła udziału w walkach i została ewakuowana, zasilając następnie lotnictwo VisLegendarna broń konstrukcji Piotra Wilniewczyca i Jana Skrzypińskiego była wzorowana na Colcie M1911. Produkowany w radomskiej Fabryce Broni pistolet cechował się bardzo wysoką jakością wykonania, ergonomią i wysoką zdjęć: © Wikimedia Commons, Balcer, Lic. CC BY VisZalety te zostały docenione przez Niemców, którzy po zajęciu Polski utrzymali produkcję Visa, przenosząc jednak jej część do austriackich zakładów Steyr, co miało utrudnić pozyskiwanie broni przez polski ruch oporu. Do wybuchu wojny Polacy wyprodukowali 49 tys. Visów, a Niemcy w kolejnych latach – ok. 390 7TPNajsłynniejszy, a zarazem najlepszy polski czołg podczas walk w 1939 roku. 7TP był bardzo głęboką modernizacją angielskiego czołgu Vickers E. Mimo niewielkiej, nieprzekraczającej 10 ton masy i słabego pancerza, był nieźle uzbrojony – górował pod tym względem nad niemieckimi czołgami zdjęć: © Wikimedia Commons, Thomas Quine, Lic. CC BY 7TP (rekonstrukcja)Dzięki armacie kalibru 37 mm, był w stanie skutecznie walczyć z dowolnym niemieckim pojazdem pancernym. Do rozpoczęcia wojny wyprodukowano ok. 130 maszyn tego typu. 25 z nich uzbrojono w podwójne wieże z karabinami przeciwlotnicza 75mm wz. 36/37Ta nieco zapomniana broń kampanii wrześniowej mogła – gdyby wyprodukowano ją w wystarczającej ilości – utrudnić wykonywanie zadań przez Luftwaffe. Nowoczesna i opracowana polskimi siłami broń przeciwlotnicza mogła zwalczać samoloty lecące nawet na pułapie 11500 zdjęć: © Domena publicznaArmata przeciwlotnicza 75mm wz. 36/37 zdobyta przez Niemców, ze słowacką obsługąStosunkowo lekka (3700 kg), z wysoką szybkostrzelnością sięgającą, w zależności od warunków, 10-25 strzałów na minutę, była w 1939 roku doskonałą bronią przeciwlotniczą. Niestety, do wybuchu wojny wyprodukowano zaledwie 52 takie armaty, czyli 11 proc. wymaganego stanu.
Kolumna czołgów niemieckich PzKpfw IV Ausf D/E na froncie wschodnim. Fot. NAC 72 lat temu rozpoczęła się operacja „Barbarossa” – niemiecki atak na ZSRR, bez wypowiedzenia wojny, miał miejsce 22 czerwca o godzinie przy wsparciu armii rumuńskiej. Dzień później do walki włączyły się siły słowackie, natomiast wojska fińskie i węgierskie odpowiednio 26 i 27 czerwca. Latem 1941 roku siły niemieckie wraz z sojusznikami zgrupowano na zachodniej granicy Związku Radzieckiego. Na terytorium Finlandii utworzono 3 armie. Na północy powstała armia „Laponia” składająca się z 6 dywizji (4 niemieckich i 2 fińskich), której celem było zdobycie portu w Murmańsku, a także związanie w tym rejonie sił radzieckich. W południowo-wschodniej części kraju stacjonowały 2 armie fińskie składające się z 15 dywizji, w tym jednej niemieckiej, 2 brygad piechoty i brygady kawalerii. Wsparcie powietrzne zapewniała 5 flota powietrzna i lotnictwo fińskie, łącznie ponad 900 samolotów. Celem tych oddziałów było wsparcie armii niemieckiej w zdobyciu Leningradu. Finowie pragnęli zemścić się na Rosjanach za niedawną wojnę i odzyskać utracone terytoria. Podstawowa broń piechoty była w zasadzie podobna. W wypadku Niemiec mowa o słynnym Kar98k, natomiast w przypadku Związku Radzieckiego, o nie mniej popularnym, karabinie Mosin-Nagant wz. 1891. Ich parametry były podobne, broń bardzo popularna i używana do końca wojny. W Prusach Wschodnich została stworzona Grupa Armii „Północ”. Jej celem było opanowanie radzieckich republik nadbałtyckich oraz zdobycie Leningradu wraz z mieszczącą się w nim główną bazą Floty Bałtyckiej. W skład tej jednostki wchodziły 16 i 18 Armia ogólno wojskowa oraz 4 grupa pancerna. Łącznie te siły składały się z 23 dywizji piechoty, 3 dywizji pancernych i 3 dywizji zmotoryzowanych. Jako wsparcie lotnicze działała 1 Flota Powietrzna w sile 1070 samolotów. Na wschód i północny-wschód od Warszawy usytuowana została Grupa Armii „Środek”. W jej skład wchodziło najwięcej dywizji pancernych i zmotoryzowanych. Składała się z 4 i 9 Armii ogólno wojskowej oraz 2 i 3 Grupy Pancernej. Na te siły składały się 34 dywizje piechoty, 9 dywizji pancernych, 6 dywizji zmotoryzowanych, dywizja kawalerii oraz 2 brygady zmotoryzowane. Wsparcie zapewniały 2 floty powietrzne łącznie składające się z 1670 maszyn. Główną osią natarcia tych sił była stolica ZSRR – Moskwa. Niemieckie prawe skrzydło frontu ciągnęło się, aż do Morza Czarnego. Do obsadzenia tego odcinka frontu wyznaczono Grupę Armii „Południe”. W jej skład wchodziło najwięcej jednostek. Jednak sporą część tej grupy stanowiły jednostki sojusznicze tzn. węgierskie oraz rumuńskie, które nie przedstawiały takiej samej wartości bojowej jak oddziały niemieckie. Korpus Węgierski oraz 3 i 4 Armia rumuńska były słabo wyszkolone, posiadały przestarzałe uzbrojenie oraz nie miały doświadczenia w prowadzeniu wojny błyskawicznej – Blitzkriegu. Ponadto w skład sił, których celem było opanowanie Ukrainy, wchodziły 6, 11 i 17 Armia ogólno wojskowa, a jednostkę mobilną stanowiła 1 Grupa Pancerna. Wsparcie stanowiło lotnictwo rumuńskie oraz 4 Flota Powietrzna. Łącznie Grupa Armii „Południe” liczyła 48 dywizji piechoty, 5 dywizji pancernych, 4 dywizje zmotoryzowane, 6 brygad piechoty, 3 brygady zmotoryzowane, 4 brygady kawalerii oraz lotnictwo w sile ok. 1300 samolotów. Dodatkowo w Niemczech, jako odwód OKH znajdowały się 24 dywizje. W ich skład wchodziły między innymi 2 dywizje pancerne oraz dywizja zmotoryzowana. Siły radzieckie latem 1941 roku przechodziły okres restrukturyzacji. Po wątpliwym zwycięstwie nad Finlandią, Związek Radziecki rozpoczął modernizowanie armii. Armia Czerwona miała stać się nowoczesna, przystosowana do prowadzenia wojny błyskawicznej. Efektem tych działań miało być utworzenie wielkiego rzutu mobilnego, składającego się z jednostek pancernych i zmotoryzowanych, mogących zadawać potężne i błyskawiczne uderzenia. Jednostki radzieckie na pograniczu funkcjonowały w tak zwanych stanach pokojowych, tzn., że w ich strukturach nie byli obecni wszyscy etatowi żołnierze. Podstawową jednostką organizacyjną w Związku Radzieckim był korpus. Armia składała się przeciętnie z 2 korpusów piechoty (3 dywizje piechoty w każdym korpusie) oraz z 1 korpusu zmechanizowanego (2 brygad pancernych i brygady zmotoryzowanej). Radzieckie brygady pancerne ilością czołgów dorównywały niemieckim pułkom, jednak nie posiadały w swoich strukturach jednostek pomocniczych np. artylerii. W opisie ugrupowania sił radzieckich w przeddzień rozpoczęcia walk pominę siły lotnictwa, ponieważ zostały one zniszczone praktycznie pierwszego dnia operacji. Naprzeciw połączonych sił fińsko-niemieckich na granicy fińsko-radzieckiej stały 3 armie radzieckie. 14 Armia osłaniała rejon Murmańska, 7 Armia stacjonowała wzdłuż granicy, aż do jeziora Ładoga, natomiast 23 Armia broniła Przesmyku Karelskiego. W sektorze grupy armii „Północ” oraz przeciw lewej flance grupy armii „Środek” stały wojska Frontu Północno-Zachodniego. W ich skład wchodziły 8 i 11 Armia, a w odwodzie stacjonowała 27 Armia. W rejonie działań Grupy Armii „Środek” stacjonowały siły Frontu Zachodniego. Składały się one z 3, 4 oraz 10 Armii. Były one jednak usytuowane w głębi tzw. Występu Białostockiego. Naprzeciw wojskom niemieckim na prawej flance znajdowały się 2 fronty: Front Południowo-Zachodni oraz Front Południowy. W tym rejonie stacjonowało gros sił radzieckich. W skład Frontu Południowo-Zachodniego, który ulokowany był od rejonu Kowla do granicy radziecko-rumuńskiej, wchodziły 5, 6, 12 i 26 Armia. Na południe od nich w ramach Frontu Południowego stacjonowały 2 armie: 9 i 18. Za ich „plecami” znajdował się jeden z najważniejszych portów Floty Czarnomorskiej – Odessa. Wyposażenie obydwu stron było zgoła odmienne. Naprzeciw siebie stanęły 2 armie, rozwijające się w innych kierunkach. Wermacht stawiał na jakoś wytwarzanego przez siebie wyposażenia, gdy Armia Czerwona stawiała na ilość, nie jakość. Podstawowa broń piechoty była w zasadzie podobna. W wypadku Niemiec mowa o słynnym Kar98k, natomiast w przypadku Związku Radzieckiego, o nie mniej popularnym, karabinie Mosin-Nagant wz. 1891. Ich parametry były podobne, broń bardzo popularna i używana do końca wojny. Żołnierze radzieccy cierpieli na niedostatek broni maszynowej. Była ona przestarzała i zawodna. Podstawowym karabinem maszynowym był karabin Maxima używany jeszcze w czasie wojny polsko-bolszczewickiej. Niemcy dysponowali nowoczesnym uzbrojeniem. Podstawowym karabinem maszynowym w tamtym okresie w armii niemieckiej był MG-34. W zależności od wersji był on zasilany taśmą amunicyjną lub magazynkiem. Był on również wykorzystywany do końca wojny. Żołnierze radzieccy cierpieli na niedostatek broni maszynowej. Była ona przestarzała i zawodna. Podstawowym karabinem maszynowym był karabin Maxima używany jeszcze w czasie wojny polsko-bolszczewickiej. Niemcy dysponowali nowoczesnym uzbrojeniem. Podstawowym karabinem maszynowym w tamtym okresie w armii niemieckiej był MG-34. Niemieccy żołnierze w oddziałach pancernych i zmotoryzowanych mieli zapewnione wsparcie podczas walk dzięki transporterom opancerzonym. W tamtym okresie w Wehrmachcie służył 251. Był to półgąsienicowy transporter opancerzony. W zależności od wersji służył do przewozu żołnierzy w rejon walk ( 251/1), zapewniał bezpośrednie wsparcie ( 251/9) lub służył do obserwacji pola walki ( 251/12). Liczba zastosowań tego pojazdu była ogromna. Powstały łącznie 24 odmiany tego pojazdu budowane w 4 wersjach. Związek Radziecki nie posiadał tego typu pojazdów i żołnierze musieli docierać na pole bitwy pieszo lub na pancerzach czołgów. Obydwie strony dysponowały zróżnicowanym sprzętem pancernym. W skład sił wchodziły zarówno nowoczesne czołgi jak i pojazdy, które najlepsze lata miały już za sobą. Po stronie radzieckiej było dużo pojazdów, które nie nadawały się do prowadzenia walk w nowoczesnym teatrze działań. Były lekko opancerzone i uzbrojone, a także często powolne i nieradzące sobie w ciężkim terenie. Do tego typu pojazdów można zaliczyć czołgi klasy BT. Były to czołgi lekkie, które miały możliwość poruszania się na gąsienicach, a także bez nich na samych kołach. Cechowały się dużą prędkością, ale słabym uzbrojeniem i opancerzeniem. Pancerz miał od 6 do 22 mm, a uzbrojenie stanowiła głównie armata kalibru 45 mm oraz od 1 do 3 karabinów maszynowych 7,62 mm. Była to ślepa droga w rozwoju czołgów. Próbowano modernizować ten czołg, ale nie spełniał on w pokładanych w nim nadziei. Kolejnym przykładem przestarzałego radzieckiego czołgu jest T-26. To także czołg lekki, ale dużo wolniejszy od swojego kolegi klasy BT. Był podobnie słabo opancerzony i uzbrojony. Pancerz w najcieńszym miejscu miał 6 mm, a w najgrubszym 20 mm. Uzbrojony był także w armatę kalibru 45 mm, ale posiadał tylko od 1 do 2 karabinów maszynowych kalibru 7,62 mm. Te czołgi stanowiły większość sprzętu pancernego wojsk radzieckich, przez co siły zmechanizowane ponosiły ciężkie straty. Kolejnymi czołgami, które nie miały przyszłości, były wielowieżowe molochy - czołg średni T-28 oraz czołg ciężki T-35. Już w chwili niemieckiego ataku Rosjanie powoli wycofywali te pojazdy z użytku. Były bardzo powolne i jak na swoją klasę słabo uzbrojone, posiadały też dość słabe opancerzenie. Pancerz wynosił od 10 mm do maksymalnie odpowiednio 80 i 50 mm. T-28 uzbrojony był w armatę te kalibru 76,2 mm i od 3 do 5 karabinów maszynowych, natomiast T-35 wyposażony był w główną armatę kalibru 76,2 mm, 2 armaty kalibru 45 mm oraz od 5 do 6 karabinów maszynowych. W arsenale wojsk radzieckich znajdowały się też nowe konstrukcje. Dwie z nich były nowoczesne, ale ich obecność mijała się z celem, ponieważ były one bardzo ciężkie, przez co mało mobilne i niedostatecznie uzbrojone. Mowa tu o dwóch modelach czołgów KW, nazwanych tak na cześć Klimenta Woroszyłowa - czołgi ciężkie KW-1 oraz KW-2. Pierwszy z nich - KW-1 wyposażony był 76,2 mm armatę oraz 3 karabiny maszynowe. Jego opancerzenie wynosiło od 20 do 82 mm. Był cięższy i mniej zwrotny niż T-34/76 wyposażony w taką samą armatę. Drugi model KW - KW-2 wyposażony był 152 mm haubicę, która mieściła się w ogromnej wieży oraz w 3 karabiny maszynowe. Jego opancerzenie wynosiło od 35 mm do 110 mm. Tak silne opancerzenie sprawiało, że w tamtym okresie czołg ten był praktycznie niezniszczalny, ale jednocześnie jego ciężar sprawiał, że mógł poruszać się tylko po łatwym terenie. Obydwa modele KW były dla Niemców problematyczne, ponieważ ich czołgi były dużo słabsze. Uzbrojone w lżejsze armaty i słabiej opancerzone. Kolejną całkowitą niespodzianką dla Niemców był czołg T-34/76. Uzbrojony w 76,2 mm armatę oraz 2 karabiny maszynowe, był zabójczy dla czołgów niemieckich. Opancerzenie do 52 mm grubości było trudne do przebicia, ponieważ płyty pancerza pochylono, przez co jego rzeczywista grubość, jaką musiał pokonać pocisk wzrastała, a nachylenie zwiększało możliwość rykoszetu. Dodatkowo T-34 wyposażony był w charakterystyczne szerokie gąsienice, przez co mógł poruszać się w praktycznie każdym terenie. III Rzesza w momencie rozpoczęcia operacji Barbarossa, nie dysponowała żadnym czołgiem ciężkim. Niemcy nie byli świadomi istnienia doskonałych radzieckich czołgów T-34, dlatego nie rozwijali nowych modeli czołgów, ani nie modernizowali ich uzbrojenia. Naziści latem 1941 roku rozpoczęli wycofywanie z jednostek liniowych czołgów lekkich Panzer II. Zostały one przeniesione do jednostek rozpoznawczych lub szkoleniowych. Podstawowym czołgiem niemieckim w 1941 roku był Panzer III ausf. H. Była to wersja rozwojowa czołgu klasyfikowanego jako czołg średni, choć w niektórych opracowaniach uznaje się go za czołg lekki. Był uzbrojony w krótkolufową armatę kalibru 50 mm, ale po pierwszym wrażeniu wywołanym pojawieniem się rosyjskich molochów, zaczęto wyposażać te czołgi w dłuższe wersje tych dział, o tym samym kalibrze. Dodatkowym uzbrojeniem były 2 karabiny maszynowe. Jego pancerz stanowiły płyty pancerne o grubości od 10 do 50 mm. Panzer III były nieodpowiednio uzbrojone i wyposażone, jak na warunki panujące w Rosji. Ich działa nie były w stanie przebić pancerza ciężkich czołgów rosyjskich, a same stanowiły dla nich łatwy cel. Niemiecki siły pancerne, które stanowiły pierwszą siłę armii niemieckiej nie były dostatecznie przygotowane na trudy kampanii. Ich sprzęt był niedostatecznie silnie uzbrojony i opancerzony. Natomiast czołgi radzieckie, w tym szczególnie T-34, były najnowocześniejszymi pojazdami pancernymi swoich czasów. Kolejnym czołgiem używanym przez Wehrmacht był czołg lekki Panzer 38(t). Był to czołg produkcji czeskiej, który armia niemiecka przejęła po wcieleniu Czech do Rzeszy. Była to, jak na swoje czasy, nowoczesna produkcja. Jego pancerz miał w najcieńszym miejscu grubość 8 mm, a w najgrubszym 50 mm. Jego opancerzenie było doskonałe, jak na przedwojenny czołg, jednak już w roku 1941 było niewystarczające. Jego uzbrojenie stanowiła armata krótkolufowa kalibru 37 mm i 2 karabiny maszynowe. Działo to mogło jedynie przebić pancerz lekkich czołgów rosyjskich oraz tankietek. Panzer 38(t) nie był przeciwnikiem dla radzieckich czołgów ciężkich oraz średnich. Szybko został wycofany z jednostek liniowych, a jego podwozie posłużyło do produkcji wielu dział samobieżnych. Najcięższym czołgiem w arsenale armii niemieckiej był Panzer IV w wersji E. Na początku operacji Barbarossa na wyposażenie jednostek liniowych weszła wersja Panzer IV ausf. F1. Obydwie wersje były wyposażone w krótkolufowe działo kalibru 75 mm, które także nie mogło przebić pancerza najsilniejszych czołgów radzickich takich jak czołgi z rodziny KW, czy T-34. Tą wersję Panzer IV szybko rozpoczęto przezbrajać w długolufowe armaty kalibru 75 mm, ale stało się to dopiero w trakcie kampanii rosyjskiej. Jego opancerzenie wynosiło od 10 do 50 mm i tak samo jak w przypadku jego młodszego brata Panzer III, pancerz był za słaby, by mógł rywalizować z jednostkami radzieckimi. Głównym atutem niemieckich czołgów była łączność. W każdym znajdowała się radiostacja, by można było utrzymywać łączność z sąsiednimi pojazdami, a w przypadku pojazdów dowodzenia łączność mogła być utrzymywana na najwyższych szczeblach dowodzenia. Z drugiej strony frontu, w czołgach radzieckich takie wyposażenie stanowiło rzadkość. By wydawać rozkazy dowódca oddziału musiał wychylić się z wieżyczki, co narażało go na śmierć, a tym samym pozbawiało oddział dowództwa i wprowadzało chaos na polu bitwy. Niemiecki siły pancerne, które stanowiły pierwszą siłę armii niemieckiej nie były dostatecznie przygotowane na trudy kampanii. Ich sprzęt był niedostatecznie silnie uzbrojony i opancerzony. Natomiast czołgi radzieckie, w tym szczególnie T-34, były najnowocześniejszymi pojazdami pancernymi swoich czasów. Aż do 1942/1943 strona niemiecka nie mogła przeciwstawić im równorzędnego sprzętu. Za sprawą znakomitej łączności i znakomitemu dowodzeniu Niemcy odnosili wspaniałe zwycięstwa na początku kampanii, do momentu, gdy Rosjanie nabyli doświadczenia w prowadzeniu wojny błyskawicznej, poprawili stan łączności między oddziałami i zakończyli modernizowanie armii. Adrian Rynkowski
W trakcie największego konfliktu w historii obie strony poszukiwały innowacyjnych metod zwalczania sił przeciwnika. W efekcie powstały najbardziej dziwaczne i niepraktyczne bronie II wojny światowej, o których świat niemal zapomniał. Działa Gustaw i DoraSowieckie psy przeciwczołgoweZabawki HobartaHorten Ho 229 Działa Gustaw i Dora Hitler opanowany wizją Wunderwaffe (cudownych broni) zlecił budowę ogromnych dział kolejowych, z których największe – Ciężki Gustaw – ważyło 1350 ton. Ogromna armata kalibru 800 mm wystrzeliwała pociski o wadze 7 ton na odległość do 50 km. Do jego obsługi potrzeba było jednak niemal 2000 żołnierzy, a działo w pozycji bojowej musiało stać na dwóch równoległych do siebie torach kolejowych. Wyprodukowano jedynie dwa takie działa, z czego tylko jedno zostało raz użyte w walce. Sowieckie psy przeciwczołgowe Po zaatakowaniu Związku Radzieckiego przez III Rzeszę sowieci byli przytłoczeni siłą wojsk Wehrmachtu. Podjęto więc desperackie kroki by zmienić sytuację na froncie. Jednym z nich było użycie psów jako broni przeciwko czołgom. Psy były szkolone, że pod podwoziem czołgów zawsze znajdują jedzenie, po czym wygłodniałym czworonogom przyczepiano torby z 12 kg materiałów wybuchowych. Gdy pies wbiegał pod czołg ładunek był detonowany razem ze zwierzęciem. Szacuje się, że blisko 300 niemieckich czołgów zostało zniszczonych tą metodą. Doprowadziło to do tego, że niemieccy żołnierze zaczęli strzelać do wszystkich psów jakie napotykali. Zabawki Hobarta Bronie II wojny światowej często tylko z początku wydawały się szalone. W przygotowaniu na lądowanie w Normandii Alianci przygotowali wersje czołgów przeznaczonych do zadań specjalnych. Zostały one nazwane przez żołnierzy „Zabawkami Hobarta” od nazwiska Percy’ego Hobarta, eksperta, który odpowiadał za ich stworzenie. Pierwotnie wyśmiewane, czołgi szybko okazały się niezwykle przydatne. Wyposażony w mielące łańcuchy Crab potrafił bardzo szybko oczyścić pole minowe z pułapek, a wersja Bridgelayer potrafiła w kilka minut postawić most nad niewielką rzeką, którym mogły przejeżdżać ciężkie pojazdy opancerzone. Choć wtedy wydawały się dziwaczne, dziś te rozwiązania są powszechnie stosowane w oddziałach saperskich i inżynieryjnych. Horten Ho 229 Był to jeden pierwszych wojskowych samolotów odrzutowych i pierwszy skonstruowany w technologii „latającego skrzydła”. Miał rozwijać prędkość ponad 1000 km/h co uczyniłoby go najszybszym samolotem II wojny światowej. Zaprojektowany przez braci Horten, Ho 229 w późniejszych badaniach wykazał się 40-procentowym odbiciem fal radarowych w porównaniu z typowym myśliwcem tego okresu, co czyni go pierwszym samolotem w technologii stealth. Kliknij, aby ocenić ten post! [Całkowite: 5 Średnia: 5]
bronie niemieckie z 2 wojny światowej